Powrót do strony głównej AktualnoPci
Zęza - fotorelacja i wrażenia : Wrażenia Doktora z Zęzy

Wrażenia "Doktora" z "Zęzy":

"Tajfun, tsunami, musimy się sprężyć
bo leje tonami więc dalej do pomp!"

Łaziska Górne to mała, rdzennie śląska miejscowość przy trasie Katowice - Wisła. Rzucona troszkę na ubocze aglomeracji jest cicha, spokojna, położona wśród zieleni ale systematycznie podtruwana przez sąsiadującą elektrociepłownię. Świat o Łaziskach słyszy rzadko. Ostatnio przyczynkiem do "promocji" miasta stał się program "na żywo" w TVP - wielka afera o to jak elektrownia hucie prąd wyłączyła. Poza takimi kąskami życie w miasteczku toczy się leniwie. Jak to na uboczu.

3 maja o Łaziskach usłyszał polski świat żeglarski. Nie po raz pierwszy zresztą, gdyż właśnie z Łazisk wywodzi się klub żeglarski "Wyga" - jeden z najbardziej prężnych na Śląsku. Wydarzeniem Dnia Konstytucji w Łaziskach był festiwal szantowy "Zęza" zorganizowany po raz pierwszy w tej części Śląska przez zgoła nie śląską grupę - Banana Boat.

W porozumieniu z Urzędem Miasta i Domem Kultury udało się "Bananom" stworzyć solidną szantową imprezę, która wywołała wiele pięknych wspomnień i, co ważniejsze, ma spore szanse na kontynuację.

Festiwal składał się z dnia konkursowego (piątek) i galowego (sobota). Piątkowy konkurs okrasiły występy grup "Kant", North Cape", "Segarsów" i gospodarzy festiwalu - "Banana Boat". Jury pod przewodnictwem Wojtka "Muzyka" Harmansy wyłoniło zwycięzcę - "Prawy Ostry". Rzeczywiście, na koncercie galowym chłopcy dali dowód że śpiewać potrafią a i pojęcie harmonii nie jest im obce. Konkurs odbywał się w salach Domu Kultury. Kinowy układ siedzeń niezbyt korzystnie wpływał na odbiór wydarzeń scenicznych ale niewygody ciała rekompensowane były strawą duchową. Sporym wydarzeniem był dla mnie występ "North Cape'ów". Dobrze zestawione głosy, rewelacyjna (jak na koncertowe warunki) czystość śpiewania i interesujący nowy repertuar. Mam nadzieję, że niedługo doczekamy się nowej płyty. Wieść gminna niesie, że jest już nagrana i czeka na dysku na wydawcę. Powodzenia Panowie!

Cechą charakterystyczną twórczości "Bananów" jest dopracowanie i dbałość o szczegóły produkcji muzycznych. Jak się okazało w Łaziskach, podobną dbałość o szczegóły szantymeni wykazali podczas organizacji festiwalu. W pomieszczeniach MDK-u nie sposób było się zgubić. Rozwieszone na ścianach kartki wskazywały drogę do ważniejszych punktów życia festiwalowego. Rozpiski prób i występów "profesjonalnych" sprawiły, że każdy (zarówno wykonawca jak i przedstawiciel publiczności) dokładnie wiedział co, gdzie i kiedy go czeka. Legendarna już zagłębiowska serdeczność chłopców spod znaku żółto - czarnej koszulki kreowała miłą atmosferę i niosła jeden przekaz: "kimkolwiek jesteś, jesteś dla nas najważniejszy - to dla Ciebie zrobiliśmy tę imprezę".

Sobota upływała pod znakiem wydarzeń plenerowych. Scena za urzędem miasta tętniła życiem już wczesnym popołudniem. Każdy z wykonawców i organizatorów wie jak dużo zależy od sprawnego przeprowadzenia prób mikrofonowych i dobrego "ustawienia" zespołów. Duchem opiekuńczym wykonawców był Tomek Czarny - i ten wybór był trafiony w dziesiątkę. Nikt nie jest w stanie lepiej "ustawić" nagłośnienia dla szantymenów niż sam szantymen. Na efekty nie trzeba było czekać - warunki akustyczne na scenie były bardzo dobre. Nie inaczej było na widowni. Atmosfera majowej sielanki - stoliki, piwo, grillowane kiełbaski i grochówka (Banany, na przyszłość pamiętajcie, że śląska tradycja nakazuje jeszcze krupnioki i żymloki). Wszystko okraszone piękną muzyką. Trudno napisać coś odkrywczego o umiejętnościach wykonawców tego majowego popołudnia. Wiele mówią same nazwy kapel: "Orkiestra Samantha", "Kant", "Qftry", "Ryczące Dwudziestki", "Cztery Refy" (kapitalnie zagrana "szanta saletrowa"...) i na koniec oczywiście gospodarze - "Banana Boat". Publiczność na swoich idoli wybrała oczywiście Kunię z kolegami (ach ten seksowny bas Jasia...).

Jedyne niezbyt pozytywne wrażenia, które w związku z koncertem galowym stały się moim udziałem dotyczyły osoby konferansjera. Zejman powinien wreszcie zrozumieć, że "żarty" o kolekcjonerkach materiału genetycznego śmieszą chyba tylko nielicznych. Zresztą, gdyby w piątek obserwował koncert konkursowy miałby okazję posłuchać jak można poprowadzić imprezę z wdziękiem, bezpretensjonalnością a przede wszystkim ciekawie (kolejny ukłon w stronę gospodarzy "Zęzy").

"Zęzę" zakończyło wspólne odśpiewanie "Zęzy" J i bankiet, o którym pisał nie będę bom z obiektywnych przyczyn na nim nie gościł. Mój wielki (ciałem) przyjaciel Muzyk opowiadał jednak, że bankiet był na poziomie równie wysokim jak koncert.

Zastanawiam się jak zakończyć tę krótką i może nieco subiektywną relację. Najbardziej chyba się nada seria twierdzeń ogólnych. Kocham mój Śląsk i cieszę się, że szantowe życie właśnie u nas kwitnie. Serce rośnie gdy człowiek pomyśli jak wiele szantowego dobra skupiło się w aglomeracji. Umysł się raduje jeśli spojrzeć ile dobrego śląscy szantymeni potrafią razem zdziałać. A wieść gminna niesie, że ostatniego słowa jeszcze nie powiedzieliśmy ;-)

Michał "Doktor" Gramatyka
"Perły i Łotry"
http://www.perly.z.pl

 

autor Beata Ciszewska (nadworny fotograf "szanty.art.pl"), 19.05.2002 r.