Powrót do strony głównej Aktualności
Po Pikniku Szanty w Sztynorcie ArchiwumNowsza notkaStarsza notka
    "Proszę kierować się do nowego portu"- w ten sposób pracownik firmy T.I.G.A. witał kolejne jachty wpływające do Sztynortu. W pierwszym dniu trwania Pikniku Szanty już około godziny 16 port był pełen.

    Amatorzy piosenki żeglarskiej zajęli miejsca pod sceną, na której z niedużym opóźnieniem pojawił się gospodarz imprezy - Piotr Kowalewicz z zespołu Mietek Folk i zapowiedział pierwszą gwiazdę - Jurka Porębskiego.

Później scenę we władanie objęły Ryczące Dwudziestki, które oprócz utworu "Hand over hand" (najlepsza premiera na Shanties 2001), zaprezentowały dwie zupełnie nowe, świetne piosenki. Po raz kolejny udowodnili, że szantą może być dowolny tekst, choćby instrukcja jak używać płynu przeciwko komarom, z którymi wszyscy prowadzili krwawą walkę. Trudno powiedzieć, kto zwyciężył, ale na pewno najwięcej zyskali właściciele aptek, w których wszelkie środki odstraszające owady znikały z półek.

    Publiczność rozgrzana zabawą licznie brała udział w konkursach organizowanych przez prowadzącego: panowie podnosili kegi i robili pompki, a panie, dość skąpo ubrane ze względu na pogodę (ulewny deszcz) prezentowały swe wdzięki, jednocześnie próbując odgadnąć ile płyt nagrały zespoły.

Kiedy na scenie pojawił się Mirek Kowalewski z zespołem Zejman i Garkumpel wszyscy tańczyli i śpiewali, niezależnie od wieku...i stopnia upojenia alkoholowego. Na koniec pierwszego dnia standardy żeglarskie "niedobitkom" publiczności zaprezentował Kazik i Przyjaciele. Przebojem tego wieczoru okazał się utwór "Cztery piwka", który mieliśmy okazję usłyszeć w czterech wykonaniach- czyżby "czwórka" w tytule zobowiązywała?

    We czwartek do południa w porcie było spokojnie, dopiero wtedy żeglarze zaczęli powoli wstawać po nocnych zabawach- nad ranem trzeba było ostrożnie chodzić po kei, żeby kogoś nie nadepnąć. Na szczęście koncert zaczynał się o 20, więc był czas, żeby odpocząć i już podczas występu pierwszego wykonawcy, a był to Wodny Patrol, frekwencja była prawie stuprocentowa. Potem zagrało EKT Gdynia, prezentując znane wszystkim piosenki, które od lat są śpiewane przy ogniskach, i nawiązując utworami do sponsora, którym był jeden z browarów. Zaraz po nich w Sztynorcie pojawili się piraci, a to za sprawą zespołu Mietek Folk, który swoim występem przegnał burzę; przestało padać, a przed sceną zebrały się dziewczyny w samych kostiumach kąpielowych... Rozgrzewał nie tylko taniec, ale także zacięta rywalizacja między prawą i lewą stroną publiczności o to, kto głośniej potrafi zaśpiewać - pomimo późnej pory, dzięki wpadającym w ucho utworom, grupie udało się namówić do użycia swoich zmęczonych gardeł dosłownie wszystkich. Żywiołowy występ Mietek Folk zakończył żeglarską część koncertu- ostatnim wykonawcą było Stare Dobre Małżeństwo i tu chyba komentarz nie jest potrzebny.

    W piątek większość jachtów opuściła port, ale część z nich na pewno przypłynie na następny Piknik Szanty, gdyż atmosfera w Sztynorcie sprzyja wspólnemu słuchaniu i śpiewaniu ulubionych piosenek w Zęzie. Oby tylko pogoda była nieco lepsza (a może Sztynort dorobi się zadaszonej sceny, na której niestraszne będą wykonawcom "sztormy i burze"), a komary mniej natarczywe... Wkrótce pojawią się tu zdjęcia...

autor #Marta Kolasińska (Radio "ŻAK" z Łodzi), 09.08.2001 r.