Powrót do strony głównej Aktualności
Szanty we Wrocławiu - nasze wrażenia! ArchiwumNowsza notkaStarsza notka

Obejrzyj fotorelacje z poszczególnych koncertów!


1. Piątek - rozpoczęcie festiwalu
2. Sobota - koncert w Tawernie "Orkiestra Samanta i Przyjaciele"
3. Sobota - koncert wieczorny
4. Niedziela - koncert dla dzieci
5. Niedziela - koncert konkursowy w Tawernie
6. Niedziela - koncert galowy.



Spotkania z Piosenką Żeglarską i Muzyką Folk "Szanty we Wrocławiu" odbyły się w tym roku już po raz trzynasty. Zdecydowanie nie była to trzynastka feralna - wręcz przeciwnie, festiwal był naprawdę udany, a my najweselej wspominać będziemy imprezy w Tawernie :-)

Tegoroczne wydanie "Szant we Wrocławiu" było zdecydowanie bardziej szantowe niż folkowe. Mogliśmy posłuchać takich gwiazd muzyki żeglarskiej jak np. "Mechanicy Szanty", wytańczyć się przy takich żywiołowych kapelach jak "Yank Shippers" i uczyć się języka francuskiego z zespołem "Marinade". Atrakcji było więc sporo, wszystko dobrze zorganizowane i bez potknięć czasowych (a to jest sztuka!), do tego jeszcze Tawerna z jej luźną atmosferą. Organizatorzy kolejny raz pokazali, że znają się na rzeczy. Wrocław tętnił szantami przez trzy nieśmiało-wiosenne dni.


Dzień pierwszy

Piątkowy koncert rozpoczęli panowie z Francji, serwując nam około godzinną ucztę dla uszu i oczu - wyglądali przezabawnie, szczególnie ten, który grał na harmonii, ponieważ... zapomniał założyć butów??? Bosymi stopami wybijał rytm do pieśni bretońskich, od których "Marinade" zaczęli. Potem były ballady a na koniec porcja irlandzkiego folku.

Gdy Francuzi skończyli, na scenie pojawiła się czwórka młodych ludzi z zespołu "DNA". Zagrali kilka ballad, między nie wpletli też standardy takie jak "Bijatyka" czy "10 w skali Beauforta". Po nich wystąpiła wrocławska grupa "Orkiestra Samanta" - w bardzo ciekawym składzie. Zespół tymczasowo powiększył się do 11 osób, między innymi o sekcję dętą oraz perkusję i drugie skrzypce. Jak zwykle zagrali ostro i dynamicznie, toteż publiczność poderwała się do tańczenia i... tak już zostało do końca koncertu.

Następną, bardzo wyczekiwaną kapelą był zespół "The Bumpers". Grali utwory z ich nowszego, pochodzącego z ostatnich lat, folkowego repertuaru, ale przypomnieli też stare, dobrze znane publiczności piosenki. Najwidoczniej jednak nie dali z siebie wszystkiego, po ich występie słyszało się, że mogli zagrać lepiej. Tymczasem na scenę weszli chłopcy z "Yank Shippers" - jak zwykle na pomarańczowo - i jak zwykle zagrali szybko i wesoło. Promowali też swoją płytę, o której mogliście już u nas przeczytać.

Mogliśmy jeszcze posłuchać "EKT Gdynia" z ich nieśmiertelnym turystyczno-szuwarowo-bagiennym repertuarem, który znają chyba wszyscy, dzięki czemu cała sala mogła z nimi śpiewać. Co szczególnie dla nas miłe, panowie z "EKT Gdynia" zareklamowali ze sceny swoją stronę WWW - http://ektgdynia.szanty.art.pl/ - warto tam zajrzeć! Z EKT wystąpił gościnnie Arek Wlizło - człowiek związany z festiwalem "Knaga" w Toronto. Na koniec wieczoru bawiliśmy się przy "ODN'ie", który jak zwykle dał ostry popis swoich możliwości. Zespół przedstawił m.in. dwa nowe utwory jako zapowiedź nowej płyty: "Chorą wyobraźnię" i "My jesteśmy głodni".

Tak zakończył się koncert w Wytwórni Filmów Fabularnych, ale nie cały wieczór - ci, którzy byli w stanie, przenieśli się do Tawerny, gdzie szantowe granie trwało jeszcze długi czas. Tam, już w znacznie luźniejszej atmosferze, ze sceną na wysokości stolików, można było posłuchać jeszcze "Róży Wiatrów" - miejscowego zespołu, który występował w niedzielę w konkursie, "Orkiestry Samanty" (już w mniejszym składzie) oraz "Yank Shippersów".


Drugi dzień festiwalu

Sobota również obfitowała w wydarzenia. Koncerty zaczęły się już o godzinie 16 w Tawernie (być może niektórzy wcale z niej nie wychodzili? :-)). Impreza nosiła tytuł "Orkiestra Samanta i przyjaciele", do których zalicza się całkiem spora ilość zespołów. Na początku wystąpiły zespoły lokalne - "Róża Wiatrów" i "Z wiatrem". Prowadzący koncert Irek Wójcicki "Messalina" (znany z EKT Gdynia), zaaranżował malutki konkursik, w którym można było wygrać talony na piwo - wystarczyło tylko głośno klaskać :-) Tymczasem na scenie pojawiła się niestrudzona "Orkiestra Samanta", potem "Perły i Łotry" dały popis swojej - prawdopodobnie nienagannej - francusczyzny :-) Następnie mogliśmy podziwiac "Banana Boat" w ich "Banana Song". "Banany" oczywiście kształcą swój talent kabaretowy, dzięki czemu mogliśmy usłyszeć bananowe wersje standardów muzyki pop sprzed wielu, wielu lat, jak np. refren ze słowami "Only You" skierowany do Alexa z "Orkiestry Samanty". Alex się wzruszył, a efektem tego było wręczenie singla "demo" z nagraniami "Samanty" Maćkowi Jędrzejko z "Bananów". Gratulujemy "Orkiestrze" - to wspaniała zapowiedź płyty, na którą wszyscy od dawna czekają! Aha, my też weszliśmy w posiadanie owego demo i wkrótce, za zgodą "orkiestrantów", coś z niej Wam zaprezentujemy :-)

Kolejny zespół grający w Tawernie to "Yank Shippers". Współczujemy zwłaszcza Bongosowi, który na tak małej scenie miał strasznie ograniczone pole manewrowania, a przecież w występach "Shippersów" najważniejsza jest choreografia i ruch sceniczny Bongosa! :-)))

Jako kolejni przyjaciele "Orkiestry" wystąpili chłopcy z zespołu Kliper, a na zakończenie wszyscy wykonawcy, którzy jeszcze zostali w Tawernie i zmieśclili się na scenie, zaśpiewali razem. Warto zauważyć, że publiczność została na występie do samego końca - takich widzów należy życzyć każdemu zespołowi! :-)

Imprezę w Tawernie zaszczycił swoją obecnością przedstawiciel jednego z patronów festiwalu - prof. dr. hab. Rościsław Żerelik, Prorektor d/s Studenckich Uniwersytetu Wrocławskiego. Widzieliśmy zadowolenie na jego twarzy, co pozwala domyslać się, iż nad przyszłoroczną edycją festiwalu Uniwersytet również obejmie patronat :-)

Koncert "Orkiestra Samanta i Przyjaciele" mimo dość kameralnego charakteru był dla nas najważniejszym i najwspanialszym wydarzeniem całego festiwalu. Ogromne, ogromne brawa za jego organizację! Nie pamiętamy już chyba kiedy na koncercie szantowym bawiliśmy się lepiej!

Czas wrócić do Wytwórni Filmów Fabularnych na sobotni koncert wieczorny. Po szalonej zabawie w Tawernie nie wszyscy mieli siłę skakać jeszcze w hali Wytwórni, ale okazało się, że i tym razem dobre zespoły potrafią zdzaiałać cuda. Koncert rozpoczął zespół "Kliper", po nich mogliśmy usłyszeć "Atlantydę". Następnie na scenie powitaliśmy "Zejmana i Garkumpla" z ich nieśmiertelną "Szantą dziewicy". Mirek Kowalewski wyglądał zabawnie w czerwonej chustce na głowie, udając zapewne ową dziewicę... :-))) Po nich wystąpiły legendy - czyli Jurek Porębski, Ryszard Muzaj i Andrzej Korycki. A pomagały im w śpiewaniu trzy dziewczęta z "Bra-De-Li".

Nadszedł czas na rozwiązanie konkursu. Przy wejściu do hali można było wypełnić kupon (których podobno w końcu zabrakło) i czekać cierpliwie na losowanie, w którym nagrodą był wspaniały, bezpłatny rejs po Mazurach!

Teraz już mogliśmy posłuchać "Smugglersów", czyli piosenki morskiej w folk-rockowym wydaniu. Wieczór w wytwórni zakończył się występem "Mechaników Shanty", których - z uwagi na późną porę - niejedna osoba miała już siłę tylko słuchać. Ale po to własnie organizatorzy przewidzieli całe rzędy kresełek, zawsze było gdzie odpocząć po szaleństwach pod sceną. Nieliczne dzieci, które wraz z rodzicami przybyły na koncert, pospały się w ich ramionach, co wcale tym rodzicom nie przeszkodziło podrygiwać w rytm muzyki... :-)

Nie był to jednak absolutny koniec wieczoru. Część zespołów przeniosła się do Tawerny już wcześniej, aby tam grać i bawić się dalej. Zatem równolegle z "Mechanikami" w Wytwórni grały w Tawernie "Peły i Łotry". Dali tam ponoć ponadgodzinnny koncert! Ci, którzy mieli jeszcze siłę, śpiewali tam do rana...


Dzień trzeci (i niestety ostatni...)

Niedziela zaczęła się wcześnie koncertem dla dzieci, prowadzonym oczywiście przez Mirka "Zejmana" Kowalewskiego. Dzieci - należy zaznaczyć - dopisały :-) Zabawa była świetna, co widać było też po twarzach rodziców (...a także, nie ukrywajmy, naszych :-). Koncert upłynął pod znakiem "co można robić w wodzie". Pokazywały to już stroje zespołu "Zejman i Garkimpel" - czepek i okulary do pływania czy maska i fajka. Dzieci, zapraszane na scenę, pokazywały, jak się pływa albo jak się łowi ryby, a wszystko przeplatane było piosenkami o wspaniałościach i trudach obcowania z wodą. Trzeba przyznać, że "Kowal" potrafi zjednać sobie sympatię dzieci - nic więc dziwnego, że jego pełne zabawnych gagów i śmiesznych historyjek koncerty mają takie powodzenie.

Tymczasem w Tawernie zaczął się już koncert konkursowy. Wystąpiło 13 zespołów, z których każdy miał zaprezentować po dwa utwory. Zdarzało się jednak, że niektórzy wykonawcy na tyle spodobali się Jury, iż mogli zaśpiewać trzecią piosenkę. Usłyszeliśmy tam: "Różę Wiatrów", "Canoe", "Na wszystko gotowe wyjce pokładowe", "Old Smugglers", "Kant", "Ostatnią Deskę Ratunku", Martę Cygan i Przyjaciół, "Strunę Neptuna", "Bra-De-Li" podzielone na starsze i młodsze, "Z wiatrem", "Stratę Czasu", "Skarby Kapitana Flinta" i "Sąsiadów". Wszytkich wysłuchało Jury w składzie: Waldemar Mieczkowski, Robert Gronowski, Wojtek "Sęp" Dudziński, Krzysztof "Jonson" Jurkiewicz, Ryszard Muzaj i Jerzy Nowakowski.

Ogłoszenie werdyktu nastąpiło podczas niedzielnego wieczornego koncertu w Wytwórni Filmów Fabularnych. Jury postanowiło przyznać dwie równorzędne nagrody główne zespołom:

"Kant" z Bytomia i "Strata Czasu" z Giżycka

Zespoły te otrzymały nagrodę w postaci 7-dniowego rejsu po Wielkich Jeziorach Mazurskich.

Drugą nagrodę otrzymał zespół "Canoe" z Łodzi a trzecią zespół "Bra-de-li" z Radomia. Zespół "Ostatnia Deska Ratunku" z Brodnicy otrzymał wyróżnienie, a do występu w koncercie laureatów Jury zaprosiło zespół "Sąsiedzi" z Gliwic.

Wszystkim zespołom gratulujemy! :-)

Za co kochamy Wrocław? Długo by mówić... Za fachową organizację; za to, że każdego zespołu mogliśmy posłuchać dłużej niż przez 3 utwory; za możliwość wchodzenia z piwem na salę, co staje się powoli rzadkością na festiwlach; za dyskretną, kulturalną i nie rzucającą sie w oczy pod sceną ochronę; za Tawernę, w której praktycznie cały czas trwała zabawa przy szantach (i nie groziło to zmiażdzeniem ;-), za niskie ceny karnetów; za przyjazną atmosferę... Tak, ten festiwal to nie była strata czasu - dziękujemy organizatorom - a szczególnie panom: Robertowi Gronowskiemu i Krzysztofowi Jakubczakowi - za zaproszenie i życzymy kolejnych, równie udanych edycji! :-) A Was zapraszamy na oficjalną stronę imprezy - http://www.szanty.com.pl.

Relację przygotowała psyche (a Wilczy tylko troszkę w tym przeszkadzał). Autorami zjęć są psyche i Mors

autor Beata Ciszewska (Psyche, nadworny fotograf ;-)), 21.03.2002 r.