Szanty stały się tematem artykułu w styczniowym numerze "City Magazine", a to z kolei wywołało spory odzew na grupie pl.rec.zeglarstwo.szanty. Poniżej cytujemy fragmenty artykułu autorstwa pani Anna Sańczuk oraz niektóre opinie z newsów.
"Z pozycji miłośnika clubbingu ciężko to dostrzec, ale w cieniu muzycznych mód rośnie grupa tych, którzy zamiast topowych klubów wybierają wspólne śpiewanie o morzu w zadymionej tawernie. Drewniane, imitujące pokład statku wnętrze Gniazda Piratów sprawia wrażenie, jakby dopiero co wielki żaglowiec przybił do blokowiska na warszawskich Bielanach. [...] Drewniane ławy, choć nowe, noszą już ślady rytmicznego walenia kuflami. Kiedy przekrzykujemy rozbawione towarzystwo w Gnieździe, to samo dzieje się w dziesiątkach innych żeglarskich knajp od Wybrzeża po Śląsk. [...]
W przeciwieństwie do typowych klubów, które żyją jedynie weekendami, w żeglarskich knajpach co wieczór ktoś gra i ktoś się bawi - w tygodniu do jakiejś drugiej w nocy, a w weekend nawet do pierwszego porannego autobusu. Na co dzień przygrywają lokalne zespoły, a wstęp nic nie kosztuje, jednak prawdziwy ścisk panuje na koncertach szantowych gwiazd.[...]
Szant można posłuchać także w niektórych pubach, ale tylko w typowo żeglarskich miejscach jest specyficzna rodzinna atmosfera. [...] Nie ma mowy o samotnym podrygiwaniu w kącie czy skupionej kontemplacji muzyki - śpiewają wszyscy i to na całe gardło. [...]
Przeciętny bywalec szantowych imprez zewnętrznie niczym specjalnym się nie wyróżnia, stawia na luz: "Zwykle jest to student, jeszcze częściej tzw. wieczny student, w wymiętym polarze, z linką żeglarską zamiast sznurowadeł" - śmieje się znajomy szanciarz z Trójmiasta. [...]
Miłośnicy szant okupują grupowo wielkie ławy (zapomnijcie o kameralnych stoliczkach) i najczęściej piją piwo, mimo że w karcie znaleźć można też tradycyjny marynarski rum czy grog. [...]
Jak w każdym gatunku muzycznym w szantach są gwiazdy: Cztery Refy czy Stare Dzwony, obchodzące właśnie jubileusz 25-lecia istnienia. Wciąż pojawiają się nowe grupy i trendy: od śpiewania a cappella, przez folkowo-celtyckie klimaty, po niemal rockowe brzmienia, na które krzywią się szantowi ortodoksi. "Szanta od zarania była mieszanką. Splotły się w niej irlandzkie skoczne dżigi i niemieckie kolędy z melodiami śpiewanymi przez Murzynów na giełdach bawełny" - przypomina Paweł Szymiczek, który ma dobry dowód na pokojowe współistnienie różnych światów muzycznych - chłopaki z jego zespołu Mordewind grają także w grupie... heavymetalowej. [...] Poetycką odmianą piosenki żeglarskiej zajmuje się Roman Roczeń. [...]"
Czy pisanie o szantach i środowisku żeglarskim w magazynie takim jak "City Magazine" ma sens? Czy temat nie został przedstawiony inaczej, niż my sami go widzimy i chcielibyśmy przedstawic? W końcu: czy środowisko szantowe jest hermetyczne i powinno takie pozostać, czy jesteśmy otwarci na ludzi mających inny (niż my) sposób na życie? Czy zwrócenie uwagi na tawerny szantowe nie zaburzy spokoju naszej "enklawy"? Takie pytania zadało sobie wielu z Was - oto fragmenty wypowiedzi z grupy pl.rec.zeglarstwo.szanty:
Pinokio: "Ciekawe , czy waszym zdaniem : dobrym / złym jest pomysł "zdradzania" takich miejsc wszystkim "niewtajemniczonym" i odsłaniania ich klimatu ? A może nie macie nic przeciwko temu ? Wydaje mi się dla wielu osób jest to pewnego rodzaju schron i chciałyby aby klimat odosobnienia od "miasta" pozostał w takich miejscach Czy waszym zdaniem wpłynie to na charakter takich miejsc jak tam opisane i w jaki sposób?"
Gasiu: "Hmmm... w sumie to potrafilbym chyba bronic jak lew kazdego z punktow widzenia - coz, kazdy ma swoje racje, ale raczej jestem za pokazywaniem "niewtajemniczonym" takich miejsc, tej muzyki i kultury... Ogolnie jestem przeciw lansowanej "kulturze" przez wielkie fimy - moze uda sie choc czesc ludzi uratowac od popkultury...
No coz - jesli by sie udalo to miejsca "szantowe" przestana byc takie intymne, choc mysle, ze nie za bardzo... w koncu nie jest to muzyka latwa w odbiorze - niestety dzisiaj wszystko co nie ma perkusji, wyraznie wystukanego rytmu jest trudne do sprzedania..."
Venus: "Pomysl dobry, bo i tak ludzie ktorzy nie lubia takiej muzyki nie przyjda w takie miejsce. A co do tekstu to nie jest taki porywajacy, jakby sie wydawalo, a przede wszystkim jest duzo za maly, ledwo zaczelam czytac juz sie skonczyl. Moze by tak caly jeden numer Citi poswiecic temu tematowi, wtedy mozna by cos naprawde napisac o szantach, tawernach, festiwalach i wszystkim z tym zwiazanym, bo to, co napisala Ania, to moim zdaniem po prostu za malo."
Mikołaj: "A ja mam przed nosem wczorajszy dodatek do Zycia Warszawy - Stolice i w artykule dotyczacym clubbingu, ktorego nie bylo i nie ma (hahaha :>) mozna przeczytac:
"W ostatnim numerze magazynu City, w ktorym ogloszono koniec nie istniejacego naszym zdaniem warszawskiego clubbingu, napisano, ze w modzie sa teraz lokale, w ktorych na glos czyta sie wiersze i puby z szantami... W przyszlosc z natury prymitywnych szant w inteligencko-snobistycznej Warszawie nie wierzymy (zeby chociaz Wisla byla zeglowna...). W lokale literackie juz predzej."
Mi sie to nie podoba. Co znaczy, ze szanty sa modne? Ludzie zaczna sluchac zeby byc na topie? Dla mnie to kompletna paranoja. Jeszcze brakuje, zeby naspeedowane mlotki przychodzily na koncerty szantowe. Jak ktos chce sluchac takiej muzyki to sam sobie znajdzie i nie trzeba go nijak "naprowadzac"."
malenka: "Z jednej strony dobrze, że ukazują się takie artykuły - na pewno jest jeszcze wiele ludzi, którym tego typu klimat może przypaść do gustu, tylko nie bardzo wiedzą gdzie go szukać...
Z drugiej strony jestem jednak zdecydowaną przeciwniczką zbyt głośnego reklamowania tych miejsc - ja odkrywałam je stopniowo i powiem szczerze, że gdybym miała wszystko od razu podane jak na tacy, chyba nie cieszyłyby mnie one aż tak bardzo...
Tak więc podsumowując te moje nieco przydługie rozważania - moim zdaniem nie wolno nam zazdrośnie strzec naszego klimatu przed wszystkimi osobami z zewnątrz, ale jednocześnie nie powinniśmy też chyba krzyczeć o nich na prawo i lewo... Bo nie chcemy chyba by w naszych miejscach pojawili się wygoleni panowie w dresach lub wymalowane panienki z tapirem na głowie i w obcisłych bluzeczkach (choć jak znam płeć męską akurat w tym punkcie nie wszyscy panowie się pewnie ze mną zgodzą...;))"
A co Wy sądzicie o obecności szant w mediach? Albo raczej o ich braku obecności - bo sporadycznie zdarza się, żeby w radiu, telewizji czy prasie nieżeglarskiej pojawiały się tematy związane z szantami. A przecież jesteśmy podobno najbardziej "zszanconym" krajem :-) Czy powinniśmy czuć się jak elita słuchając takiej właśnie muzyki czy raczej wprost przeciwnie - ponieważ muzyka ta nie jest tak popularna jak pop, techno, house? Beata Ciszewska (Psyche, nadworny fotograf ;-)), 17.01.2003 r.
|