|
|
|
Zęza 2005 - czyli wrażenia pofestiwalowe |
|
|
|
|
|
Dzień Pierwszy
Mateusz "Watman" Wata
Zly los pozbawił nas większości zespołów konkursowych, wiec szybko bedzie, tym bardziej, że wasz ulubiony niżej podpisany udaje się na spoczynek :]
W konkursie wystąpili:
Pchnąć w Tę Łódź Jeża
Druga Wachta
Za Horyzontem
Pod Masztem (po klopotach z transportem)
Najpierw powiem jak to wyglądało z mojej strony, a później jak to widziało szanowne jury :>
Po mojemu:
Pchnąć w Tę Łódź Jeża - ładnie, poprawnie i... i... i nic wiecej. Ognia specjalnego nie dali, wydawało mi się, że szanty to dla nich tylko rzemiosło (fakt - dobrze wykonane, ale jakies takies malo sercowe...)
Druga Wachta - dobrze, że dzieciaki się bawią w szantowanie, ale przykro mi bardzo - nie ta liga kochani - trzy pozostałe zespoły z powodzeniem mogłyby występować w festiwalach jako gwiazdy, a przed Drugą Wachtą jeszcze długa droga...
Za Horyzontem - na miejscu dziewczyn i reszty zatrzasnąłbym akustyka - zrobił im ścianę dźwięku z instrumentów, przez którą to ścianę dziewczyny ledwo co mogły się przedrzeć ;/ Mimo wszystko - jak dla mnie numer jeden dzisiaj
Pod Masztem - wyszły na wierzch nerwy - awaria auta, spore spóźnienie... Zaprezentowali się znakomicie, jak na te okoliczności i na pewno werdykt byłby inny gdyby wchodzili na scenę bez nerwów... Duuuży minus za brak "promu wahadlowego"! :>
Mój ranking po konkursie:
1. Za Horyzontem
2. (o włos) Pod Masztem
3. Pchnąć w Tę Łódź Jeża
Argumentacji nie będzie, bo ja to "nieznamsięwogle", ale tak mi się akurat podobało :>
Jury postanowiło tak:
Wyróżnienie: Druga Wachta
Drugie miejsce: Za Horyzontem
Pierwsze miejsce: Pchnąć w Tę Łódź Jeża
Polemizować nie będę, bo to jury jest jury, a ja tylko szeregowy szanto-słuchacz w kilcie :>
Co do gwiazd: Banany jak to Banany - z ogniem i pomysłem (i nowym starym kawałkiem!), a Beltaine - z ogniem, ogniem, ogniem, pomysłem, pomysłem, pomysłem i dowcipem o Angliku :> Na Atlantydzie i niespodziance niestety nie miałem jak zostać...
Dzień Drugi
Grzegorz "Furman" Siwek
Dotarliśmy z lekkim opóżnieniem, już po rozpoczęciu koncertu, ale praca w studiu była dla nas dość ważna (mamy już demko, niedługo być może jakieś mp3 na stronie zespołu:)). W samą porę jednak, aby tuż po wejściu nastroić instrumenty, wysłuchać werdyktu Jury (zwłaszcza dziękujemy Wam za najważniejszą dla nas nagrodę publiczności) i wyskoczyć na scenę (ciekawe czy było słychać zastosowanie się do rad jurorów z dnia poprzedniego - dajcie znać). Po nas - laureaci, czyli Pchnąć w Tę Łódź Jeża (pozdrawiam serdecznie, to 1 miejsce już na Was czekało) uspokoili nieco atmosferę na sali etnicznymi klimatami, zagranymi z wielkim wyczuciem stylu.
Po konkursowiczach zaczęła się "korsarska" część festiwalu czyli 2 wulkany scenicznej energii zwane Psią Wachtą i Różą Wiatrów. Oba w zmienionych nieco składach pokazały, że czas pracuje na ich korzyść. Ciekawostką było pojawienie się w składzie Róży dojeżdżającego prosto z Anglii Ninji (w niepełnym wymiarze, ale nie daje o sobie zapomnieć!). Po pełnych werwy wykonaniach doskonale już znanych (połowa albo więcej sali "podśpiewywała" na cały głos) na scenę wyszła grupa Segars. Jak zwykle w doskonałym stylu wprowadziła publiczność na bardziej klasyczne wody dawnych mórz i oceanów.
Nastąpił potem zwrot przez sztag w stronę folku, czyli grupa
Hambawenah. Klimaty może nieco od morskich czy szuwarowych klimatów odległe, lecz w pełni akceptowane przeż żeglarską brać. Salę MDK wypełniły potem wrzaski, piski i skomlenia (kuluary i hall także "wymiotło") ponieważ na scenie pojawili się Organizatorzy, czyli Bananki (jeszcze raz serdeczne podziękowania!!!). Conajmniej połowa łaziskiej ludzkości przychodzi specjalnie na nich, więc komentarze są zbędne. Po oczywistych bisach nastąpił moment autoreklamy, ponieważ prowadzący koncert Mirek Kowalewski zapowiedział... sam siebie, rzecz jasna z zespołem Zejman i Garkumpel. Zaczęli od nieśmiertelnej "Samanty", a potem melodie starych i nowych utworów doprowadazały obecnych do stanu permanentnej chrypki (co ciekawe te nowe też śpiewano:)). Po nich jeden z jurorów wraz z zespołem Ro20's pokazał, jak trzeba grać i śpiewać "tak, żeby wszyscy". Dokładnie wszystkie latka na sali były ryczące nie tylko dwudziestki:).
No i niestety scena zaczęła się zapełniać wszystkimi wykonawcami, co oznaczało tradycyjne na zakończenie all hands, które zakończył na bis występ niezmordowanych Bananków. Dla wszystkich uczestników jak zwykle bankiet, a po nim... no właśnie co?:)
Podsumowując: Organizatorzy zadbali jak zwykle o wszystko (zapominając tylko o zamówieniu pogody), w związku z czym wszystko odbywało się pod dachem, a nie jak zwykle na wolnym powietrzu. Zresztą bywalcy internetu doskonale o tym wiedzą, bo mieli okazję wysłuchania wszystkiego na żywo. Jednym słowem kogo nie ma niech się zgłosi, czyli dla nieobecnych: żałujcie, że was tam nie było:)
P.S. Grand Prix festiwalu zdobył zespół Beltaine.
Relacje nadesłali: Mateusz "Watman" Wata i Grzegorz "Furman" Siwek (Za Horyzontem). Zdjęcia udostępnił Jacek Kądziołka (Passat). Dziękujemy :-)
Joanna Krakowiecka (Jayin) (Naczelna Służba ds. Aktualności, Koncertów, Śpiewnika i Całej Reszty), 09.05.2005 r.
|
|
|
|
|
|
|