Powrót do strony głównej Aktualności
Jeszcze o Zęzie... ArchiwumNowsza notkaStarsza notka
Część konkursowa.

Pchnąć w Tę Łódź Jeża - nie zgadzam się z opinia Watmanka ze "i.. i... i... nic więcej... ". Moim zdaniem o ...o... o... wieleee więcej niż inni. Zespół niesłychanie oryginalny, w brzmieniu łączy muzykę, której w Polsce nikt nie wykonuje w środowisku szantowym - połączenie folku łotewskiego z przepięknymi zaśpiewami a cappella, folku litewskiego oraz oczywiście folku irlandzkiego. Słychać w wykonaniu inspiracje między innymi zespołem Clannad. Przepiękny, porywający, wzruszający i krystalicznie czysty głos "Jeżynki" ;-) czyli Kasi Kaniowskiej urzekł chyba wszystkich na sali, a na pewno Jurorów oraz mnie :-) "Słychać na pierwszy rzut oka":-), że zespół raczej nie będzie należał do tych, które "DAJĄ OGNIA", ale za to będą dawać dawać ciepły, stabilny, relaksujący płomyczek, który rozpali serca miłośników krainy łagodności - wszytkich, którzy lubią słuchać łagodnej, bogatej brzmieniowo muzyki w skupieniu.
Zespół Pchnąć w Tę Łódź Jeża ma swoje korzenie w nieistniejącej juz od wielu lat grupie KOGOTO. Był to jeden z najbardziej znanych i cenionych zespołów z przewagą kobiet "na pokładzie". Pchnąć w tę łódź jeża - mimo beznadziejnej nazwy (yyyh, jak mnie ona drażni) był moim faworytem od momentu kiedy usłyszałem pierwsza piosenkę. Co do nazwy... znając życie to za rok sami słuchacze przechrzczą ich na JEŻE lub JEŻYKI i nikt nie bedzie mówił koszmarnego "Pchnąć w tę łódź jeża", łamiąc język (P.S.: kiedyś nam równiez powiedziano że nazwa BANANA BOAT to duży błąd i nikt w życiu się nie nauczy tego poprawnie wymawiać, dlatego to się nigdy nie przyjmie... TO SIĘ NIE SPRZEDA, PANI GEPPERT ;-))

Za Horyzontem - atutem tego zespołu jest po pierwsze żywiołowość, po drugie sporo scenicznej... pogody :-) Dziewczyny są iskierkami na scenie. Zespół - co tu dużo mówić - o dużych walorach estetycznych. Jednak istnieje niebezpieczeństwo, że część widowni - szczególnie męska, może nie słuchać strony muzycznej podczas występu. Męska część zespołu to bardzo dobrzy muzycy, którzy grają z lekkością i łatwością zawodowców. To co poruszyło mnie w występie "Horyzontów" na ZĘZIE, to bynajmniej nie te kawałki, które najbardziej podobały się Watmanowi - czyli "te z ogniem", ale właśnie te delikatne, balladowe, subtelne. W jednym z kawałków Julia, jak mi się wydaje, śpiewała nieco za niskim głosem i to mi troszkę przeszkadzało, ale wiem, że miała kłopot z krtanią - więc zrzucam to na karb niedyspozycji. Zapowiedzi pomiędzy piosenkami były dość... nijakie. Za Horyzontem to kapela, która daje widzom mnóstwo uśmiechu i w efekcie ma niezły kontakt z publicznością - choć moim zdaniem to jest dziedzina, nad którą zespół powinien jeszcze popracować. Dużym atutem zespołu jest prawdziwość sceniczna, ponieważ wszystkie teksty autorskie traktują o żeglarstwie i losie marynarza z punktu widzenia właśnie kobiety, która pozostaje w domu, lub sama płynie gdzieś do swojego ukochanego i przy tym tęskni. Dziewczyny nie silą się na śpiewanie o twardej pracy i ciągnięciu lin, za to piękne i niebanalne teksty, autentyzm sceniczny, żywiołowość i seksapil - to elementy budujące atrakcyjność Za Horyzontem jako zespołu.

Pod Masztem. Zaznaczam, że moja opinia w żaden sposób nie jest zależna od zachowania Roberta na Szantymaniaku (przekreślone Łaziska. G) ani podczas Zęzy.
Zespół Pod Masztem zawsze będzie mile widziany w przekreślonych Łaziskach o ile jeszcze będzie kiedyś chciał przyjechać, a zespół zawsze będzie oceniony zgodnie z sumieniem niezależnego i dobrze nastawionego do was wszystkich zespołów Jury
Postaram się w swym subiektywizmie być uczciwy, szczery i przekazać Wam dokładnie to, o czym myślałem, słuchając występu Pod Masztem podczas konkursu oraz wsłuchując się w opinie Jury tuż po występie.
Przede wszystkim chciałem podziękować zespołowi za to, że mimo awarii samochodu i fatalnych humorów zdecydowaliście się przyjechać na festiwal. Jeśli chodzi o występ w porównaniu z zeszłym rokiem - zauważyłem poprawę jeśli chodzi o emisję głosu Roberta i mam wrażenie, że nie jest to już (mówiąc wprost) ten "żabi głos" z poprzedniej edycji. Odniosłem również wrażenie, że Robert skutecznie pracował nad dykcją. Tej ostatniej opini nie podzielili Jury, którzy mieli niewielkie kłopoty ze zrozumieniem tekstów ze sceny. Ponieważ niestety zespół się spóźnił - jako jedyny nie dostarczył jurorom na czas tekstów - trudno kogokolwiek poza zepsutym samochodem za to winić. Te problemy z dokładnym usłyszeniem tekstów nie wpłynęły jednak zasadniczo na ich zrozumienie przez Jury i zacne grono nagrodziło Roberta prestiżową Nagrodą za Najlepszy Tekst za piosenkę "Modlitwa tych co płyną".

Duże wrażenie zrobiła na mnie piosenka "Pod Masztem" - bardzo piękny tekst, znakomicie komponujący się z melodią. Utwór podobał mi się tak bardzo, że nie przeszkadzało mi nawet to, iż jest bardzo długi i w każdej zwrotce - aranżacyjnie... taki sam. Niestety okazało się, że pozostałe piosenki były zarówno dla mnie jak i dla Jury równie nużąco monotonne i już nie porywające tak jak pierwsza. Zesputy samochód sprawił, że zespół nie miał szansy na próbę mikrofonową, dlatego ten fragment utworu Pod Masztem zaśpiewało w ramach "mikropróby" tuż przed właściwym występem. Całość piosenki zaprezentowana została jeszcze raz na koniec występu.

Po występie - kiedy zespół stał na scenie i wsłuchiwał sie w opinie Jurorów - miałem nieodparte wrażenie, ze Robert myślami jest nadal w zepsutym samochodzie, który stał się powodem spóźnienia - ani grama uśmiechu... W opini Jurorów Pod Masztem zaprezentowało profesjonalizm zachowania scenicznego i faktycznie podzielam to wrażenie Jurorów, że muzycy rozumieją się ze sobą na scenie i widać było pracę włożoną w piosenki. Niestety najważniejszym i dyskwalifikujacym zarzutem każdego z 5 Jurorów był brak koncepcji na aranżacje długich, wielozwrotkowych piosenek, które stały się monotonne i nużące.

Kolejnym zastrzeżeniem, wynikającym z poprzedniego, było nie wykorzystanie w pełni możliwości instrumentarium. Skrzypce grały bez przerwy, zarówno "pod zwrotkami" jak i "pod refrenami". I grały poprawnie - ale ciągle tak samo... W moim przekonaniu golem samobójczym było wykonanie piosenki-pastiszu na temat zeszłorocznej ZĘZY w wersji hip-hop-techno-rapowej :-) Piosenka wysoce wątpliwa, jeśli chodzi o jakość muzyczną, a i tekst też nie najwyższych lotów. Za to walory humorystyczne i sceniczne wydawały się niepodważalne. Nie piszę tego oczywiście złośliwie, ani w poczuciu skrzywdzenia pastiszem - bo mam poczucie humoru i śmiałem się jak wszyscy. Jednak nie jestem przekonany czy ta właśnie piosenka, poza oczywistym humorystycznym odniesieniem do ZĘZY, to był dobry pomysł na konkurs. Gdyby zespół znalazł się w gronie laureatów i występował w drugim dniu festiwalu - ta piosenka byłaby w moim odczuciu świetnym żartem, pasującym bardzo do ostrzejszego zwykle drugiego dnia festiwalu. W dniu konkursu poziom tej piosenki w porównaniu z pozostałymi utworami, śpiewanymi na poważnie - był mocno odstającym w dół elementem występu.
Proszę mnie dobrze zrozumieć, ja naprawdę mam poczucie humoru i szczerze się śmiałem słuchając piosenki, ALE tak samo szczerze twierdzę, że wykonanie było fatalne, niedopracowane, wielu słów nie mogłem zrozumieć, styl kompletnie nie pasował do Pod Masztem. A po wszystkim miałem wrażenie, że była to jakaś... Nie wiem. Manifestacja? Protest-song? Próba..."pokazania pupy" Jurorom?:-) Może i fajne. Tylko po co? Tak czy owak - na ocenę jurorów nie wpłynął krytyczny wobec ZĘZY 2004 wydźwięk piosenki, ale jej marna jakość jako prezentacji scenicznej.
W moim osobistym odczuciu ten kawałek po prostu nie pasował "TU I TERAZ". Z pewnością byłby za to świetnym pomysłem na sobotę, gdzie już na luzie i poza konkursem, bez analiz, można by było się relaksowac żartem i samym utworem. Pod Masztem - moim zdaniem, niepotrzebnie położyło na szali konkursowej marny muzycznie, dykcyjnie i tekstowo - choć zabawny w przekazie żart muzyczny.

Tekst piosenki TUTAJ.

Druga Wachta. Zespół, w którego skład wchodzi młodzież z I Gimnazjum w Katowicach. Na wstępie za Jurorami pragnę podziękować prowadzącej ten wieloosobowy zespół Pani Małgorzacie Hansel za to, że wkłada tyle pracy w młodzież.

Na chwilę odejdę od samej Drugiej Wachty i wyrażę nieco mój ogólniejszy pogląd na temat zespołów dziecięcych. Zawsze mam problem z oceną dzieci, które zgłaszają się do konkursu wraz z dorosłymi i niestety - jak pokazuje rzeczywistość, rzadko wychodzą z tego z tarczą. Podobnie było przez kilka lat z Młodymi Bradelkami. Schemat zauważyłem mniej więcej taki: duża grupa (za duża jak na scenę, 8, 9, 12 i więcej osobowa) jest prowadzona przez zaangażowanego nauczyciela, który proponuje dzieciom pewną swoją wizję utworu, prawie zawsze zwracając uwagę na piosenkę wyłącznie w aspekcie czystości i równości brzmienia. Prawie zawsze brakuje w występach dziecięcych interpretacji śpiewanych utworów i to nie jest wina dzieci! No, bo.. Jak 10-latek może zinterpretować: "W GÓRĘ RAZ HEJ CIĄGNĄĆ TAM WIECZOREM URŻNIEMY SIĘ W BRISTOL TOWN..." i tym podobne? Tutaj zahaczam o wypowiedź Wojtka Dudzińskiego z wywiadu na Szantymaniaku - chodzi tu o pewną AUTENTYCZNOŚĆ... Dzieci (ani większość Kobiet :-*) ) po prostu NIE MOGĄ BYĆ AUTENTYCZNE, gdy śpiewają twarde marynarskie pieśni... Jeśli do tego dzieci są w większości dziewczynkami, to mamy połączenie dla większości z nas NIEZJADLIWE... Wiercąco piskliwe głosiki śpiewające o rwaniu lin, kręceniu kabestanem i rwaniu tawernianych dziwek...

Pamiętam, że 10 lat temu kiedy razem z pierwszym składem BB braliśmy udział w konkursie festiwalu Bezan 1995 - wyszedł wówczas na scene, lokalny, wieloosobowy zespół dziecięcy i zaśpiewał właśnie "W GÓRĘ RAZ...". Na widowni słychać było niemiłe komentarze i wybuchy szyderczego śmiechu... Jednak wszyscy zamilkli i zaczęli prawdziwie przeżywać (!) kolejny, autorski kawałek. Pamietam, że w refrenie było "O WIELKI MANITOU..." - kawałek napisany specjalnie dla tych dzieci, o treści bajkowej, o wiosłowaniu na (chyba) indiańskich canoe... Do tego cudowna choreografia, użycie pagajów, zsynchronizowane ruchy rąk... I nagle wszystko zaczeło pasować. Dzieci dostały ogromny, szczery i prawdziwy aplauz niemal na stojącą - oraz nagrodę Jury. Dlaczego? BO TO BYŁO PRAWDZIWE. Widać było, że w pierwszym kawałku dzieci są sztuczne, być może nawet zażenowane treścią śpiewanej piosenki, za to w drugim zauważalna była gwałtowna zmiana - dzieci czuły się doskonale! W kontekście, z którym mogły się utożsamiać. Świetnie rozumiały tekst, a to sprawiło że spontanicznie INTERPRETOWAŁY piosenkę i robiły to genialnie!, bo prawdziwie i bez sztuczności.
Uważam, że zespoły dziecięce powinny mieć dobierany repertuar w zakresie tekstów piosenek adekwatnie do swojego wieku i doświadczenia. No, na miły Bóg, nie może 10-letnia dziewczynka śpiewać do mnie - dorosłego widza i w miarę doświadczonego żeglarza: "SPRÓBUJ CHOCIAŻ RAZ NORD-WESTOWE PRZEJŚCIE ZDOBYĆ...", gdyż dla mnie to będzie denerwujące, sceniczne kłamstwo, niezależnie od tego jak pięknie zaśpiewane.

Wracając do Drugiej Wachty - miałem odczucie, że teksty śpiewane przez dzieciaki są nie do końca adekwatne do ich doświadczenia. To zaskutkowało w moim przekonaniu zupełnym brakiem interpretacji. Przykładem braku interpretacji, a nawet braku miejsca na te interpretację - był utwór śpiewany w dziwnym podziale rytmicznym - o ile sie nie mylę "na pięć" ("Znów daleka droga, słony przestwór wody..."), dla mnie nie do zniesienia, choć... CO PODKREŚLAM - zaskakująco dobrze i mocno brzmiący, zaśpiewany czysto i sterylnie równo. Taki podział spowodował, że kompletnie nie było interpretacji, a jedynie ładnie i... bezpłciowo zaśpiewana - znana mi z o wiele lepszych wykonań, melodia...
Drugim problemem była ilość dzieci na scenie, a trzecim brak umiejętności pracy z mikrofonami. Drugi i trzeci problem - jak się dowiedziałem od Pani Małgosi jest "nie do przeskoczenia", ponieważ zespół jest ze sobą od dwóch lat, wszystkie dzieciaki bardzo zaangażowane w śpiewanie i zaprzyjaźnione ze sobą - i nie wyobrażam sobie żeby można było któreś z dzieci z zespołu usunąć dla dobra jakości występu scenicznego. Cały urok dziecięcego śpiewania chóralnego oraz zapał i chęci dzieciaków trafiłby pewnie do kosza. Dlatego nie wolno tego robić. Trzeci problem dotyczy mikrofonów i tu już da się coś zmienić przy odrobinie pomocy z zewnątrz. Zespół nie dysponuje własnym sprzętem a szkoła też nie moze zapewnić tylu mikrofonów ile trzeba dla tak licznego zepsołu. W tej sytuacji trudno wymagać od 12, 13, 14-latków, by nagle umiały coś, czego nie mają szansy wyćwiczyć. Dlatego właśnie Pani Małgosia wraz ze swoją młodzieżą przyjeżdża zawsze na 2-3 godziny przed koncertami - nie tylko aby zrobić próbę, ale przede wszystkim by poćwiczyć pracę na mikrofonach.
Co było piękne w występie Drugiej Wachty? Jako pierwszy utwór Druga Wachta zaśpiewała zupełnie bez mikrofonów (świetny pomysł!), wychodząc na sam brzeg sceny, zbliżając się do Publiczności tak blisko jak to mozliwe, dzięki temu stworzyła niesamowity klimat, a widzowie usłyszeli czystą muzykę chóralną, bez grama wspomagania elektrycznego. Kolejnym atutem była bardzo ładnie pomyślana i przeprowadzona część konferansjerska. Lider zespołu zapowiadał bardzo zgrabnie kolejne utwory, dzięki czemu występ był spójny i stanowił pewną całość. Trzecim - równie ważnym elementem, było zastosowanie oryginalnego instrumentarium w postaci butelek wypełnionych wodą (żmudne strojenie za pomocą wyłącznie kroplomierza!). Kolejnymi atutami zespołu są: chęć odkurzania starych i nieznanych, ale atrakcyjnych muzycznie polskich utwórów o tematyce marynistycznej oraz teksty autorskie pisane dla zespołu przez jednego z ojców. Podsumowując - Druga Wachta i podobne jej zespoły dziecięce to BARDZO WAŻNY element polskich szant, któremu kazdy z organizatorów powinien dawać szanse występu w konkursach. Z takich wieloosobowych grup urodziły się między innymi Ryczące Dwudziestki, Tonam&Synowie, Banany, i wiele innych - dzisiaj profesjonalnych zespołów. W zaskakująco wielu przypadkach znajdziecie korzenie takich zespołów właśnie w chórach szkolnych, koscielnych, albo w harcerskich drużynach wodnych. Dlatego bardzo się cieszę, że Druga Wachta istnieje i ma potencjał oraz człowieka tak zaangażowanego jak Małgorzata Hansel, która po wysłuchaniu uwag Jury stwierdziła, że za rok znów się zgłoszą do konkursu i spróbują popracować nad zauważonymi przez Jury błędami :-)

Obecność na festiwalu tylko 4 zespołów sprawiła, że zespoły zaśpiewały po 5 piosenek, z wyjątkiem spóźnionego Pod Masztem, który zaśpiewał 4. Wszystkie zespoły ucieszyły się z możliwości zaprezentowania szerszego programu.

Średni sumaryczny czas wypowiedzi wszystkich jurorów zamykał sie w 10 minutach (średnio 2min/jurora), co przy około 20 minutowym występie było do przyjęcia i według moich obserwacji nie przekraczało granicy znudzenia widzów. Po żadnej wypowiedzi Jurora nie usłyszałem buczenia publiczności, a po niemal każdej - oklaski. Miałem wrażenie, że Publiczność słucha z zainteresowaniem każdej wypowiedzi, wyrabiając sobie własne zdanie oraz, że zasadniczo zgadza się wypowiedziami Jurorów.

Podsumowując - myślę, że udało nam się wyeliminować praktycznie wszystkie błędy z poprzedniej edycji, mała ilość zespołów sprawiła, że nabyliśmy nowe doświadczenie i świadomość, że konkurs jest ryzykownym punktem programu, bo jeśli zawiodą zespoły konkursowe, to robi się 3 godzinna dziura, której nie sposób wypełnić nawet wydłuzając występy zaproszonym gościom. Jednoczesnie - jak każdy, zadaliśmy sobie pytanie: dlaczego zespoły porezygnowały z wystepów? Każdy z zespołów, który musiał odwołać występ (Bradeli, Coofels, Passat, Trzy Majtki i Bukanierzy) kontaktował się z nami i czuło się ich smutek z powodu konieczności odwołania występu, a nie chęć wykręcenia się z niego. Każdy z zespołów miał ważne usprawiedliwienie, które pozwala nam wierzyć, że przyczyną nie było zniechęcenie czy też odstraszająca formuła konkursu. Dla jednego z zespołów problemem nie do pokonania był brak funduszy na dojazd oraz wpisowe 20zł od osoby, jednak wątpię czy uda się w przysżłym roku wyeliminować tę opłatę, bo potencjalni sponsorzy praktycznie nie są zainteresowani niczym poza reklamą w TV, której my zapewnić nie możemy.

Nie zamierzamy się jednak wycofywać z pomysłu konkursu i promocji młodych zespołów dopóki będziemy mieli odzew, że akceptujecie jawność oceny Jury na Festiwalu, a bezpośredni kontakt z jurorami daje Wam więcej niż suchy przekaz bez słowa wyjaśnienia typu: "Jury po burzliwej dyskusji postanowiło przyznać... III miejsce...Zespoł A. II miejsce...Zespoł B. I miejsce...Zespoł C".

Podczas festiwalu przyznano następujące nagrody:

Decyzją Publiczności:

- Grand Prix Festiwalu dla zespołu BELTAINE z Katowic (Łaziskie Złote Liście, dyplom)
- Nagroda Publiczności dla zespołu ZA HORYZONTEM z Wrocławia (rzeźba-statuetka z węgla kamiennego, dyplom)

Decyzją Jury:

- I miejsce - dla zespołu PCHNĄĆ W TĘ ŁÓDŹ JEŻA z Chorzowa (40 godzin studia nagrań + 700zł, dyplom) - decyzja JURY
- II miejsce - dla zespołu ZA HORYZONTEM z Wrocławia (rejs morski + 500zł, dyplom)
- III miejsce - nie przyznano

- Nagroda za najlepszy tekst dla zespołu POD MASZTEM, na ręce autora tekstu Roberta Kolebuka (dyplom)

- Wyróżnienie dla zespołu DRUGA WACHTA z Katowic (dyplom)


Maciej "YenJCo" Jędrzejko

autor Joanna Krakowiecka (Jayin) (Naczelna Służba ds. Aktualności, Koncertów, Śpiewnika i Całej Reszty), 11.05.2005 r.