Miło mi poinformować, że na zakończonym niedawno festiwalu w Douarnenez (Bretania) Perły i Łotry Shanghaju wywalczyły w uczciwej walce z międzynarodowym towarzystwem szantowym Trofeum Stana Hugilla. Konkurs odbywał się w czterech kategoriach:
- wykonanie jednej szanty klasycznej na scenie
- wykonanie jednej szanty podczas pracy przy windzie kotwicznej
- wykonanie jednej szanty podczas pracy przy kabestanie
- wykonanie jednej szanty podczas pracy przy wyciąganiu prawdziwej rei na prawdziwym żaglowcu.
Zespołowi najbardziej podobały się trzy ostatnie kategorie, bo do pierwszej zdążyliśmy już przywyknąć :-))) W każdej kategorii była przyznawana nagroda cząstkowa. Perły i Łotry Shanghaju wygrały w dwóch kategoriach (na ok. 12 wykonawców z całego świata) - w kategorii pracy i śpiewu przy windzie kotwicznej oraz przy kabestanie. W kategorii szanty na scenie zapowiadało się z początku całkiem nieźle, gdyż zaskoczyliśmy wszystkich naszymi rozbudowanymi harmoniami i rozdziałem na wokale. Tak nawiasem mówiąc od dawna wiadomo, że w śpiewaniu szant zespoły polskie należą do najbardziej cenionych, gdyż niewiele grup poza naszymi potrafi śpiewać w rozbiciu na glosy. Jak mawia nasz przyjaciel Rick Spencer z zespołu Forebitter (USA): "Francuzi śpiewają szanty zawsze unisono, Anglicy - dodają jedna lub co najwyżej dwie inne linie melodyczne, a prawdziwi mężczyźni śpiewają zawsze pełne harmonie wokalne. Ale wróćmy do tematu, no właśnie Ci prawdziwi mężczyźni - zespół Forebitter zmasakrował swoim wykonawstwem wszystkich pozostałych uczestników zajmując pierwsze miejsce w kategorii szanty scenicznej. Czapki z głów !!! Absolutne zawodowstwo. Cztery naturalnie piękne wokale śpiewające proste ale jak pięknie brzmiące harmonie. Perły i Łotry uplasowały się tuż po nich na drugim miejscu.
W kategorii szanty na pociągnięcia (przy wyciąganiu rei) bezapelacyjnie wygrał Tom Lewis. (Perły tuż po nim na drugim miejscu). W tym przypadku pocieszaliśmy się faktem, ze w konkursie pierwsze miejsce Toma jest w malutkiej części naszym udziałem, gdyż stanowiliśmy dla Toma chór i jednocześnie załogę wybierającą reję do jego szanty, a po drugie Tom był naprawdę bezkonkurencyjny. Zaangażował się tak bardzo, ze tuż po zaśpiewaniu stracił na kilka godzin głos. Trzeba bowiem wiedzieć, że zaśpiewanie szanty na pokładzie bez mikrofonów, tak by wszyscy ją dobrze słyszeli nie jest proste i niewielu potrafi to robić perfekcyjnie. Tom jest wyjątkiem.
Reasumując bilans imprezy zamknął się dla nas dwoma kategoriami wygranymi i i dwoma drugimi miejscami. Ale to przecież zaszczyt przegrać z mistrzami :-))))
Maja (Grzegorz Majewski)
PS: Otrzymaliśmy właśnie oficjalny dyplom z konkursu w Douarnenez, który potwierdza, ze pokonaliśmy
12 grup szantowych z całego swiata zdobywając "Stan Hugill Trophee". Nagroda predystynuje nas
do udziału w przyszłym roku w festiwalu w Paimpol, także w Bretanii. Marcin Wilk (Redakcja "szanty.art.pl"), 09.08.2000 r.
|