Powrót do strony głównej Aktualności
XVII Spotkania z Piosenką Żeglarska i Muzyką Folk ArchiwumNowsza notkaStarsza notka

Środa

W środę 28 lutego roku pańskiego A.D. 2007 o godzinie 19:00 w klubie ''Łykend'' rozpoczęły się kolejne spotkania z piosenką żeglarską we Wrocławiu ''Szanty Wrocławskie'' pod hasłem ''Wrocław żąda dostępu do morza'' (Wrocław w granicach polski jest miastem portowym od 1986 roku, wiec nie rozumiem tego hasła... kto jak kto, ale organizatorzy powinni wiedzieć o czymś takim).

Na pierwszy ogień publiczność została wystawiona występami naszych (jestem z tego miasta) wrocławskich zespołów Za Horyzontem, Dariusz ''Macoch'' Raczecki, Betty Blue, Pod Masztem. Jak na środowy koncert, kiedy to większość osób idzie do pracy następnego dnia, można było się spodziewać niezbyt dużej frekwencji, szczególnie, że czekał nas maraton szantowy aż do niedzieli. Publiczność nadspodziewanie dopisała. Praktycznie bez zbędnej rozgrzewki dziewczyny z Za Horyzontem poruszyły całą publiczność swoim występem, dalej ''Macocha'' jak zwykle odpłyną z publicznością na Karaiby ''deską od sracza''. W trakcie koncertu zacząłem wspominać początki wszystkich zespołów występujących tego dnia na scenie i przypomniałem sobie nieśmiałe kroki i błędy popełniane na samym początku. Teraz jednak ludzie którzy przybyli posłuchać ich muzyki mogli śmiało powiedzieć, że koncert był na bardzo wysokim poziomie, a ja osobiście byłem najbardziej zaskoczony chyba najmłodszym w tym gronie zespołem Betty Blue. Jednak jak wspomniałem na początku, większość następnego dnia szła do pracy lub szkoły, więc sala zaczęła gwałtownie pustoszeć podczas występu ostatniego zespołu.

Dnia następnego tj. w czwartek 1 marca koncert Touch of Ireland - dzień irlandzki rozpoczął ucztę nie tylko muzyczną, na scenie w Wytwórni Filmów Fabularnych. Wystąpiły między innymi takie zespoły jak Carrantuohill, Shannon, Midnight Cort (Irlandia), Les Dieses (Francja), Krewni i Znajomi Królika, Beltaine Celtic Group. Nie widziałem tak zapchanej wytwórni dawno, a przebił tą frekwencję tylko sobotni wieczorny koncert. Organizatorzy przeszli samych siebie organizując wieczór dedykowany tylko kulturze wyspiarskiej w takiej formie. Zespoły które wystąpiły tak naprawdę okazało się potem były tylko tłem do tego co wyczyniał na scenie formacja taneczna Reelandia oraz Ellorien (pokazy i nauka tańca). Euforia tego wydarzenia udzieliła się wszystkim z którymi rozmawiałem. Chcąc uwiecznić to wydarzenie, ja swoim aparatem nic ciekawego nie byłem wstanie wyłapać, ponieważ taki taniec można tylko nagrać kamerą, żeby pokazać co się działo, aparat fotograficzny nie jest wstanie oddać jaką klasę pokazali artyści. Carrantuohill tego dnia zszedł na plan dalszy nie tylko dlatego, że muzycy zostali przesunięci na tył sceny, tak by zrobić miejsce dla zespołu tanecznego, po prostu na scenie istnieli tylko tancerze.
Barlog

środa - czwartek, fot. Barlog
dscn3498 dscn3499 dscn3510 dscn3514
dscn3521 dscn3522



piątek, fot. psyche
img_4203 img_4221 img_4224 img_4310
img_4317 img_4333 img_4341 img_4350



piątek, fot. Jayin
img_1573 img_1583 img_1590 img_1636
img_1638 img_1644 img_1680 img_1681
img_1690 img_1691 img_1692 img_1701
img_1710 img_1719 img_1720 img_1741
img_1745 img_1760 img_1774 img_1823
img_1833 img_1844 img_1873 img_1885
img_1886 img_1896 img_1913 img_1917
img_1927 img_1943 img_1951



Wrocław wciąż w dobrej formie

img_4398 Wrocławski festiwal zawsze odwiedzam z prawdziwą przyjemnością i nie przeszkodzą w tym nawet drobne zgrzyty za kulisami ;) Dobrze nagłośniona, duża sala sprzyja i zabawie i słuchaniu wykonawców - dla każdego coś miłego.

"Les Dieses" wraz z "Orkiestrą Samanta" można uznać za muzycznych gospodarzy festiwalu. Oba zespoły nie pozwalają zapomnieć, że nurt anglosaski nie jest jedynym, na którym bazują polskie piosenki okołomorskie. W tym przypadku przedstawione jest bardzo płynne przejście między Francją a Polską :)

Już od dawna zespoły "Smugglers" i "Szela" łączyła dość zaawansowana unia personalna, ale tym razem jak rzadko miałem wątpliwości, kto właściwie wychodzi na scenę. Obecność Beaty Bartelik-Jakubowskiej przekonywała, że to jednak "Szela" w składzie zaprezentowanym po raz pierwszy na sandomierskim Szantomierzu, ale dopiero zapowiedź konferansjera rozwiała wątpliwości. "Szelo-smalec" zawsze serwuje dobrą muzykę, tak było i tym razem. Naprawdę warto ich posłuchać.

img_4193 Ciekawie prezentuje się zespół DNA w obecnej formie. Właściwie, można by ich raczej określić dość modnym ostatnio mianem "projektu". Przyczyną tego, jest rozbudowany skład, w jakim występują i nagrywają materiał w studio - do znanych z dawnego składu, Pawła Leszoskiego i Niny Wiśniewskiej dołączyli muzycy znani z innych zespołów, tacy jak Piotr Ruszkowski, Krystian Sidor, czy "Szkot", czyli Henryk Czekała. I tak jesteśmy świadkami metamorfozy "kameralnego Żyrardowa" w rozbudowaną "Polskę nie tylko centralną". Mimo to, część kameralnego brzmienia nadal pozostała, co można prześledzić na ich nowej płycie, o której kilka słów już wkrótce.

"Banana Boat" - może nic zaskakującego, ale po prostu nie da się przejść obojętnie obok zespołu, który nieodmiennie odwala kawał dobrej roboty. Prezentują porywający publiczność show, od pewnego czasu w dodatku naprawdę dobry muzycznie. Warto poczekać do późniejszych godzin nocnych, żeby przekonać się jak Banany prezentują się "after hours" - we Wrocławiu akurat w klubie "Łykend" - kiedy pozwalają sobie na rozbudowanie nieżeglarskiej części występu.

img_4413 Moim tegorocznym prywatnym "odkryciem" był jednak Mordewind. Zespół będący dawniej synonimem szantowej "warszawki" stał się niepostrzeżenie jedną z najlepiej brzmiących grup żeglarskich. Z niekłamaną przyjemnością słuchałem ich "szantowej" wersji melodyjnego rocka. Myślę, że płyta z muzyką o takim brzmieniu, jakie zaprezentowali we Wrocławiu była by ciekawym uzupełnieniem fonoteki każdego miłośnika muzyki żeglarskiej, zainteresowanego nowoczesnymi brzmieniami.

And last but not least - to, co naprawdę wprawia w dobry nastrój podczas koncertu - obecność na scenie jako konferansjera "Messaliny", czyli Irka Wójcickiego, tym razem wspomaganego przez sympatycznego acz nieco bezczelnego plenipotenta ;) Sto lat, Irku!
Wilczy

sobota, koncert tradycyjny, fot. psyche
img_4392 img_4399 img_4407 img_4409
img_4415 img_4420 img_4468 img_4475



sobota, koncert wieczorny, fot. psyche
img_4516 img_4522 img_4532 img_4537
img_4556 img_4566 img_4574 img_4577
img_4585 img_4590 img_4600 img_4602
img_4605 img_4606



Pamięci Józka Kanieckiego

Świetny piątek na początek :-) Koncert poświęcony pamięci Jozka Kanieckiego wypadł znakomicie: każdy grający tego dnia zespół zaakcentował w jakiś sposób pamięć skrzypka, np. przez granie do playbacku jego nagrań. Na telebimie za artystami pojawiały się zdjęcia Józka. Jednak najciekawszym akcentem był wspólny występ skrzypków z różnych zespołów - zjawisko zadziwiające tak wizualnie, jak dźwiękowo!
Bardzo energetyczny był występ Orkiestry Dni Naszych: zespół jest w dobrej formie i jak zwykle porwał tłumy do tańczenia, chociaż pora była późna, a ludzie zmęczeni byli już po występie EKT.
Pojawienie się na scenie Messaliny w dobrej formie przyjęte zostało entuzjastycznie, nie zabrakło odśpiewania "Sto lat", a Messol miał łzy w oczach (nie tylko on zresztą - wystarczyło rozejrzeć się dyskretnie po sali...).
A Wrocław? Nadal zachwycający, szczególnie dzięki krasnoludkom, które pojawiają się w zaskakujących miejscach miasta. Nadal warto tam wracać :-)
psyche

koncert skrzypków, fot. psyche
img_4233 img_4242 img_4247 img_4260
img_4264 img_4277 img_4285



sobota, fot. Jayin
img_1954 img_1961 img_1964 img_1965
img_1973 img_1989 img_1992 img_1997
img_2002 img_2009 img_2022 img_2029
img_2037 img_2077 img_2081 img_2084
img_2105 img_2126 img_2132 img_2155
img_2159 img_2162 img_2169





Werdykt

Jury XVIII Spotkań z Piosenka Żeglarską
w składzie:
Przewodniczący: Waldemar Mieczkowski
Jacek Jakubowski
autor Marcin Wilk (Redakcja "szanty.art.pl"), 31.03.2007 r.