Powrót do strony głównej Aktualności
To 24 był lutego... - czyli koncert Róży Wiatrów w łódzkim Zapiecku ArchiwumNowsza notkaStarsza notka
To 24 był lutego - tak też śpiewali razem z publicznością w czasie koncertu. Róża Wiatrów w Łodzi. Poranna mgła wprawdzie ustąpiła miejsca podwieczornemu zaśnieżeniu – ale reszta była mniej więcej adekwatna do tego co się działo.

Po emigracji dotychczasowego frontmana zespołu - Andrzeja "Ninji" Koniecznego, Róża Wiatrów uległa kilku metamorfozom, które można było naocznie i "nausznie" sprawdzić w ubiegły czwartek w Zapiecku. Zespoł utracił wprawdzie charakterystyczny głos Ninji, ale wzbogacił się instrumentalnie o skrzypce, jeden zupełnie nowy utwór – będący zapewne jednym z wielu, jakie w przyszłości nam zaprezentuje w nowej oprawie personalnej, oraz zmianę wizualną frontu scenicznego. Teraz na pierwszej linii ognia przed publicznością stoi Bartek "Wypłosz" Kiszczak – i dobrze sobie z tym radzi, nawet bez wsparcia silnego ramienia Ninji :-) Zespół zapowiada zupełnie nowy etap w swojej działalności.

W Łodzi nazwa "Róża Wiatrów" spotyka się już niemal z euforią wśród publiczności Zapieckowej. Piwnica Zapiecka, jak i góra – były zapchane "z okazji" czwartkowego koncertu, obywatelami miasta i okolic – bliższych i dalszych, do granic wytrzymałości ceglanych ścian. Po dość długim strojeniu się – ku lekkiej dezorientacji publiki, w końcu zagrali...

Utwory z płyty "Korsarska brać" – już bez wokalu Ninji – brzmiały zupełnie inaczej. Kwestią gustu pozostaje, czy lepiej, czy gorzej :-) Niektóre z nich były całkiem nieźle zinterpretowane – biorąc pod uwagę zupełnie inną skalę głosu głównego wokalu, niż do tej pory prezentował Ninja. Przejście z górnych rejestrów na dolne dla obecnego frontmana – to dość spora zmiana, tym bardziej, że dużo lepiej i naturalniej "brzmi" on raczej w tych górnych rejestrach. Dobrym wyjściem okazało się więc "oddanie" głównego wokalu w niektórych z utworów w ręce – a raczej w struny głosowe:-) – pozostałych członków zespołu (Piotr "Johno" Onyszczuk i Piotr "Placek" Świeściak), którzy mają lepsze predyspozycje do niższych rejestrów wokalnych. Nie do końca jednak wymiana wokali w utworach udała się tak, by brzmiało to równie dobrze, co nie znaczy jednak, że identycznie – jak kiedyś.

I tutaj pokrytykujemy trochę, ale to z czystej sympatii :-)

"Hej ruszajmy" – nabrało obecnie bardziej marszowego charakteru :-) (marszowe rytmy pobrzmiewają też w "Czarnej Rafie" – czyżby panowie poczuli nostalgię za wojskiem?....;-). W tym utworze stanowczo brakuje lepszego niskiego wokalu głównego, chociaż Wypłosz śpiewa to dość OK – jednak trudno mu wyciągnąć chwilami tak niskie tony, jakie byłyby tutaj konieczne. Lepszym wyjściem byłoby oddanie prowadzenia wokalnego Johno, podobnie jak w "Korsarskiej braci". Wypłosz świetnie sobie daje radę na drugim wokalu, bez którego nie ma całego "smaku" w tym utworze, kiedy rezygnuje z "drugiego" i wchodzi na główny wokal. Na szczęście flażolet pozostał na swoim miejscu w utworze i obronił muzycznie "Korsarską brać" (ochrzczoną przez rozweseloną publikę "Pijacką bracią" Ale ZUPEŁNIE nikt nie wie "DLACZEGO?":P :-) "Piracki szlak" (w oryginale: Prawy Ostry) wypadło świetnie. Bez żadnych negatywnych ocen. Zamiana wokalu głównego z Ninji na Wypłosza wyszła tu na lepsze. Tak samo jak "Jasnowłosa" (wykonywana wcześniej m.in. przez zespół Tonam&Synowie i Ryczące Dwudziestki). Publiczność płci obojga bawiła się i tak dobrze do tej pory, ale przy "Jasnowłosej" popadła w autentyczny stan radosnego szału...;-) (a mówią, że tylko mężczyźni lubią blondynki).

"Lauren Gray" – jeden z moich ulubionych utworów z płyty RW – niestety stracił mocno na jakości w "poprawionym" wykonaniu :/ Pomijając znowu inklinacje armijne (marsz, marsz...;-) – było... za poprawnie. Czysto, płynnie, bez mocniejszych akcentów, skojarzyło mi się z harcerskimi piosenkami (to nie znaczy, że harcerskie są niedobre! Tylko po prostu.. inne?:-). Na wokalu głównym – Johno, wokal czysty technicznie, ale lepiej wg mnie byłoby "oddać" ten utwór Wypłoszowi – znacznie lepiej by pasował jego głos do tej piosenki.
Następny w repertuarze był nowy utwór, jak poinformowano nas: "pozostawiony w spadku przez Ninję, przed jego wyjazdem" – pt. "Sztorm". Wokal główny przypadł tym razem Plackowi – co było świetnym rozwiązaniem dla piosenki. Dobre słowa i muzyka (chociaż znów trochę za "harcerska"), wykonanie również. Po reakcji publiczności można wnioskować, że utwór "się przyjmie".

Teraz kolej na niecną krytykę "Tibi" :-) Wokal oczywiście pozostał ten sam, co na płycie i wcześniejszych wykonaniach. Zbrodnią było natomiast – co słyszałam też wkoło od zawiedzionych słuchaczy, że zamiast tradycyjnego "tibi-dibi" pomiędzy zwrotkami pojawiają się skrzypce, zupełnie niepotrzebnie solo. Lepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie skrzypiec tylko w tle, jeśli już w tym miejscu aranżacji mają wystąpić, ale nie rezygnowanie z oryginału piosenki, do której przyzwyczaili się sluchacze. No, panowie – tego się nie robi publiczności!:-)

Novum repertuarowym podczas występu RW – jak dla mnie – były "Dziewczyny z St. Jones" (w oryginale: J. Porębski). Front zespołu w osobie Wypłosza poradził sobie z tym całkiem dobrze. Wot, poliglota :-) Świetne wypadł też "Emeryt". Zamiast wokalu Ninji – Johno. Nietypowo dla niego – bo zamiast gitary basowej, w ręku trzymał wyłącznie mikrofon i musiał do tego wyjść przed szereg zespołowy, dystansując tym samym Wypłosza (tu przygrywającego na gitarze) i dostosowując choreografię do klimatów muzycznych :-) W "Czas na morze" – gitarę z kolei porzucił Kisiel (Robert Ciesielski) - zastępując ją... rurą. Przy czym dostał od kolegów całkowity zakaz tańczenia na niej, więc miał trochę nieszczęśliwą minę z tego powodu, ale trzymał się dzielnie :-)

Publiczność nie chciała wypuścić zespołu z Zapiecka, zmuszając ich do bisowania, a następnie dopominając się o ich rychły powrót do Łodzi.

W rezultacie więc – Róża Wiatrów wyszła obronną ręką z zawiei historycznych i pomimo zmian personalnych radzi sobie nadal nieźle na scenie, mając za sobą nie tylko własne dokonania ale i sympatię publiczności. Nowość – czyli skrzypce, dodają bogatszej barwy utworom, chociaż chwilami było ich za dużo (kwestia zgrania się i aranżacji) i za głośno (kwestia pilnowania akustyka:-). Nie do końca też szczęśliwie zostały "rozdzielone" wokalnie piosenki pomiędzy członków zespołu. Ale wydaje się, że wszystkie te niedociągnięcia RW da radę dopracować z czasem – to był dopiero ich drugi koncert w takim składzie. Z pewnością niedługo usłyszymy nowe utwory, nad którymi zespół już pracuje – i znowu, po pewnym okresie ciszy – będzie głośno o Róży Wiatrów na scenie "szantowej".

Redakcja SAP życzy powodzenia i będzie obserwować na bieżąco nowe osiągniecia zespołu :-)

P.S. Przy okazji - dziękuję Megi (zespół Kant) za czujność podczas czytania relacji i pomoc w ustaleniach odnośnie "Jasnowłosej":-)

Joanna Bobrowska (Jayin) (Naczelna Służba Wywiadowcza), 28.02.2005 r.

autor Joanna Krakowiecka (Jayin) (Naczelna Służba ds. Aktualności, Koncertów, Śpiewnika i Całej Reszty), 03.03.2005 r.