Powrót do strony głównej Aktualności
Dawno tak nie było... ArchiwumNowsza notkaStarsza notka

Zjawisko, które miało miejsce wieczorem 29 października br. w Kieleckim Centrum Kultury trudno opisać w kilku słowach.

Duża sala KCK zaczęła się stopniowo zapełniać już od godziny 17-tej. Wygodne fotele, subtelny klimat sali, bardzo dobrze widoczna z każdego miejsca scena, na której wszechobecna czerń doskonale wprowadzała widza w klimat, już na początek zrobiła na mnie mocne wrażenie.

Widowisko, poświęcone pamięci wszystkich tych, którzy swe życie poświęcili morzu oraz w tym morzu życie swe zakończyli rozpoczęło się kilka minut po godzinie 18. Bez wcześniejszej zapowiedzi nagle zgasło światło, scenę oraz widownię spowiła ciemność. Nagle rozległy się odgłosy syren okrtętowych i niczym latarnia morska rozbłysnął reflektor punktowy, który oświetlił dzwon... jedyne jasne miejsce na ciemnej scenie. Odgłos wybitych na 18-tą szklanek rozpoczął koncert.

Kolejne zaskoczenie. Koncert rozpoczął się wierszem "Port" zadeklamowanym przez Radzia z zespołu Grogers. Po chwili na scenie pojawili się pozostali członkowie zespołu rozpoczynając część koncertową. W pierwszej części koncertu: The Grogers, Bezmiary, Grzegorz "Gooroo" Tyszkiewicz, Cztery Refy, Piotr Zadrożny, a po 10-minutowej przerwie ponownie Cztery Refy oraz Passat, Bogusław Nowicki, Pchnąć w Tę Łódź Jeża i na zakończenie formacja "all hands".



Opiszę w kilku zdaniach swe odczucia z koncertu.

Organizatorzy - nie zamierzam uprawiać w tym miejscu wazeliniarstwa, choć nawet, jeśli tak ktokolwiek odczyta ten akapit... to jego sprawa ;). Uważam, ze Organizatorzy wzbili się na wyżyny. To nie żart ani wg mnie i wielu osób obecnych na widowni. Ze strony kilku dość znaczących na "scenie szantowej" padły stwierdzenia iż "takiej imprezy jak ta nie było od kilkunastu lat". Ponieważ każdy się rozwija, boję się pomyśleć jakim to następnym pomysłem porazi świat szantowy Stowarzyszenie "Gejtawy". Wielki ukłon tutaj ślę w stronę motorycznego sprawcy: Marka Szymańskiego.

Akustyka - wielkie brawo, szacunek i uznanie. W swej skromnej praktyce udziału w koncertach nie spotkałem się z tak profesjonalnie wykonanym nagłośnieniem. W każdym miejscu sali dobrze było słychać nawet najmniejszy dźwięk, szelest ze sceny, instrumenty się nie sprzęgały, problemy z kabelkami były rozwiązywane na bieżąco, błyskawicznie i skutecznie :). Pełen profesjonalizm.

Multimedia - niestety wskutek psikusa jaki Prawem Murphie'go pokrzyżował troszkę scenariusz Organizatorów, widzowie mogli oglądać jedynie kilka slajdów z wizerunkami wielkich ludzi morza, fragmenty pokazu na temat odkryć morskich... i na zakończenie pokaz, w którym wykorzystano fragment filmu "Bohaterowie morza" oraz slajdy przedstawiające statki i jachty, które zgineły w katastrofach zabierając ze sobą załogi. Ten jedyny pokazany w całości film dał wyobrażenie o tym czego nie mogliśmy wskutek złośliwości rzeczy martwych obejrzeć. Podkładem muzycznym w tym filmiku była Lacrimoza W. A. Mozarta. Organizatorzy obiecują, że filmiki będzie można obejrzeć na stronie festiwalowej.

The Grogers - mieli trudne zadanie, ponieważ zagrali jako pierwsi. Popłynęły melodie tradycyjnych piesni zeglarskich rodem z Irlandii, zbliżone do oryginałów, wykonane z lekkością i swobodą dobrze znaną sympatykom zespołu.



Bezmiary - wystąpili w repertuarze a'capella. Dobra harmonia głosów, zgranie na scenie, jednym słowem świetny występ, a ode mnie przede wszystkim mają wielkie brawo za doskonałe wykonanie pieśni "Szczur Lądowy".

Grzegorz "Gooroo" Tyszkiewicz jako pierwszy artysta solowo występujący na scenie porwał publiczniość zwłaszcza wykonaniem utworu "North west Passage", który wg mojej hierarchii utworów zajmuje niezachwianą pozycję w pierwszej "trójce wywołującej ciarki na plecach" oraz "jeżenie włosów na rękach" ;)

Cztery Refy - zaprezentowali fragmenty swego repertuaru pieśni bitewnych i wielorybniczych oraz ballad. W sumie to nie będę się wiele rozpisywał przy tym zespole. Pełen profesjonalizm, doskonałe wyczucie klimatu, świetna konferansjerka, 100% przekaz treści. Po prostu marka "Cztery Refy", która mówi wszystko.

Piotr Zadrożny - kolejny solista, który jako jedyny z wykonawców tego wieczoru używał gitary z nylonowymi strunami wyprowadził słuchaczy na szerokie wody oceanu, w którym giną nie tylko ludzie ale i głównie dzieki ludziom wieloryby (np. humbaki). Rejs zakończył się w "Porcie Amsterdam".

Passat - który wystąpił po przerwie w koncercie wykonał kilka pieśni troszkę bardziej ożywionych rytmem, co poskutkowało ruszeniem młodzieży z widowni i wykonaniem kilku tańców po obu stronach sceny. Ten żywiołowy występ i reakcja publicznosci zaobrazowała niektórym słuchaczom (np. mnie ;) ) że nie można zbyt długo opłakiwać i rozpamiętywać... choć pamięć o "tych co odeszli na wieczną wachtę" jest ważna i trzeba ją starannie pielęgnować, ale jednak życie toczy się dalej i to własnie życie jest ważniejsze niż wszystko.



Bogusław Nowicki - wreszcie mógł z roli konferansjera wcielić się w rolę wykonawcy. Z pomocą gitary 12-strunowej, po chwili kłopotów z kabelkami zaśpiewał dwa utwory z swej płyty.

Pchnąć w Tę Łódź Jeża. To co nastapiło, kiedy zespół rozpoczął swój występ utworem o potwornej ciszy morskiej będącej wg legndy następstwem ludzkiej zbrodni popełnionej na albatrosie - samotnym zeglarzu oceanicznych przestworzy... nie potrafię opisać. Za każdym razem gdy słyszę tę pieśń, coś we mnie pęka... odzywa się jakaś kolejna struna, którą gdy się trąci odwzajemnia się doznaniami, których opisać się nie da i próżno szukać słów.

All hands - na zakończenie koncertu na scenę wyszli wszyscy wykonawcy po czym został wykonany wspólnie z publicznością utwór "Szantymen", kończący Zaduszki Szantowe. Koncert ten otworzył III Kieleckie Spotkania z Piosenką Żeglarską "Szanta na sukces". Więcej informacji można znaleźć na stronie www.szantanasukces.pl.

Mam nadzieję, że spotkania Zaduszkowe w Kielcach zagoszczą na stałe w "grafiku" imprez szantowych na mapie Polski.
Co napisawszy pozdrawiam wszystkich gorąco

Napisał Jaro20, nadesłał Marek Szymański. Dziękujemy!

autor Beata Ciszewska (Psyche, nadworny fotograf ;-)), 03.11.2005 r.