Powrót do strony głównej Aktualności
Boat Songs 2005 - więcej niż okołotargowe granie ArchiwumNowsza notkaStarsza notka

Odbywające się w Łodzi w dniach 18-20.11.2005 targi żeglarskie Boatshow 2005 były doskonałym powodem do większej ilości koncertów szantowych, które tradycyjnie przyjęły nazwę "Boat Songs". Przyjrzeliśmy się sobotniej części tego niemal już festiwalu.

Sobota w Gnieździe Piratów

W ten mroźny listopadowy wieczór strudzeni targowicze, żądni rozpusty, alkoholu i dymu, tłumnie zakotwiczyli w łódzkim Gnieździe Piratów. A w Gnieździe (mimo wstępu po 5 zł) jak to pod pokładem - piwo na metry, okrycia na hamakach pod sufitem, siwo od dymu i głośno, bo właśnie swój koncert rozpoczęła sandomierska grupa Hambawenah. Zespół od lat gra folk flisacki, mają już naprawdę niezły dorobek, ich piosenki są znane i lubiane, tylko czemu ciągle nie możemy doczekać się płyty? Fakt, że niektóre utwory publiczność śpiewała wraz z wykonawcami, świadczy o tym, że chyba warto?... A wokalistka Judyta nie tylko świetnie śpiewa (tworzą ze Switzą zgrany duet), ale też stanowi przedmiot westchnień i maślanych spojrzeń smutnych panów, opartych o barierki sceny. Dobrze, że są te barierki...

Następnie wystąpił znany i szanowany zespół 4 Refy. Ciężką walkę przeżyli z akustykiem, padło kilka niecenzuralnych słów. Po kilku utworach jednak sytuacja została opanowana i z prawdziwą przyjemnością mogliśmy wysłuchać ich koncertu. Niby grali prawie to co zawsze, niby tylko z tej bardziej tradycyjnej części żeglarskiej muzyki, ale zespół z taką klasą zawsze miło usłyszeć.
A EKT grało głównie w bilard...:)
Chłopcy z EKT wyszli na scenę z pieśnią na ustach:
- Sing, Sing nazywali go...
Nareszcie poczuli się usatysfakcjonowani ci, którzy do tej pory głównie pili piwo i zaczepiali barmanki:
- EKT to już grało?...

Zupełną pomyłką był pan akustyk. Warszawskie Gniazdo Piratów słynie ze świetnego nagłośnienia, łódzkie niestety pod tym względem nie dorasta mu do pięt. Niezadowoleni wykonawcy, zdezorientowana publiczność (a przynajmniej ta część niepozbawiona słuchu), przedłużające się ustawianie poszczególnych instrumentów i mikrofonów, trwające nawet przez kilka piosenek - to nie świadczy o profesjonaliźmie... Można powiedzieć, że to kwestia upierdliwości "gwiazd" - i zapewne w jakimś procencie też o to chodziło, ale koncertiny Jurka Rogackiego (i jego samego) nie było słychać przez 4 pierwsze utwory... Bardzo, bardzo prosimy o poprawę!

Scena, zdecydowanie większa niż w warszawskim Gnieździe (dzięki temu liczniejsze zespoły mają szansę się tam w miarę bezboleśnie pomieścić), jest niestety kiepsko oświetlona. Praktycznie oświetlony jest pierwszy plan na środku, czyli zwykle frontman czy wokalista, a reszta zespołu ginie w mroku. A na koncert wszak przychodzimy nie tylko posłuchać, poskakać, ale też popatrzeć. Nie wspomnę już, jak to utrudnia życie fotografowi...;-p Przydałoby się jeszcze kilka światełek, żeby wydobyć z ciemności cały skład zespołu :)

Mimo tych zastrzeżeń był to dla nas udany wieczór. Tego wieczora każdy znalazł w Gnieździe coś dla siebie. Był folk flisacki w wykonaniu Hambawenah, były tradycyjne pieśni morza 4 Refów, w końcu można było posłuchać popularnych piosenek okołożeglarskich i turystycznych EKT Gdynia.
Dla każdego coś dobrego :-)

foto: psyche foto: psyche foto: psyche
Światła na Judytę
reszta zespołu tonie w czerwieni ;)
Blondyna Świtzy Śpiewająca część Hambawenah
foto: psyche foto: psyche foto: psyche foto: psyche
Świtza Żwirek i Kasia Judyta Arnold
foto: psyche foto: psyche foto: psyche
Cztery Refy Kaloryfer w wersji kieszonkowej, czyli
słynna koncertina Jurka Rogackiego
Prawdziwe wilki morskie
(ale ten kościsty nie chciał śpiewać)
foto: psyche foto: psyche foto: psyche foto: psyche
Jurek Rogacki w blasku jupiterów Mroczne widmo?
Nie, to Jurek Ozaist :)
Maciek (git. + voc.) Tomek mandolinista
foto: psyche foto: psyche foto: psyche
EKT gra na scenie... ...i w bilard Co może Messalinie
strzelić do głowy?

Jeszcze o koncertach w tawernie targowej Boatshow

Bardzo rozbudowana oferta targowa i ograniczony czas nie pozwoliły nam na dłuższe korzystanie z targowej wersji tawerny "Gniazdo Piratów", ale to co zobaczylismy, przypadło nam do gustu. Targowe "GP" zlokalizowane było w sporym namiocie zlokalizowanym przy przejściu pomiędzy obydwoma targowymi halami, a co ważne, po raz pierwszy owo przejście było zrobiona jako namiotowy tunel. Brawo dla organizatorów targów - w taką pogodę te kilka stopni więcej to naprawdę sporo!

Wnętrze wcale nie sprawiało wrażenia namiotowej prowizorki, liczne ławy przy stołach były całkowicie wypełnione biesiadującymi targowiczami, a na scenie zmieściły się nawet Cztery Refy. To była prawdziwa przytargowa tawerna - to co widzieliśmy dotychczas i na poprzednich edycjach Boatshow i na warszawskich "Wietrze i Wodzie" raczej nie mogło zachwycić. Warszawskie targi już w marcu - ich organizatorzy będa się musieli postarać, żeby dorównać poziomem temu, co zaprezentowano przy okazji Boatshow - czego im serdecznie życzymy :)

psyche i (częściowo) Wilczy

Boatshow 2005 - VII Targi Żeglarstwa i Sportów Wodnych
Boat Songs - tak brzmi oficjalna nazwa okołotargowych koncertów
Gniazdo Piratów - o/ Łódź

autor Marcin Wilk (Redakcja "szanty.art.pl"), 22.11.2005 r.